2024-04-18

Kiedy królowa przyjechała do Kunmingu

Kilka razy do roku zdarza mi się przechodzić ulicą Pekińską obok ładnego świeckiego obiektu otoczonego czerwonymi murami. Na początku myślałam, że to jakaś świątynia; potem odczytałam nazwę - łeeee, hotel. W dodatku pilnie strzeżony przez ochroniarzy, którzy nie pozwalają nawet zapuścić żurawia. Pewnie już nigdy nie zwróciłabym na ten hotel uwagi, gdyby nie ZB. 
- Wiesz, co to za miejsce? 
- Wiem, hotel. 
- No ale jaki hotel? 
- ... 
- To hotel, w którym mieszkała kiedyś brytyjska królowa! 

W październiku 1986 roku, gdy królowa Elżbieta wraz z mężem przyjechała na tydzień do Chin, wizyty w Pekinie (na Wielkim Murze), Szanghaju (zabytkowa herbaciarnia) czy Xi'anie (Terakotowa Armia) były obowiązkowe. Dla przyjemności wyskoczyła jednak królowa prywatnym jetem na dwa dni do Kunmingu. Wylądowawszy na starym lotnisku Wujiaba została przywitana przez ponad 1500 reprezentantów bodaj wszystkich grup etnicznych Yunnanu, a gdy już wysłuchała ich śpiewów i obejrzała tańce, została odwieziona do hotelu Zhenzhuang 震庄宾馆. Tego właśnie, który do dziś mieści się przy ulicy Pekińskiej i do dziś jest mocno strzeżony. Kolację zjadła tamże. Na stole pojawiło się czternaście dań, zarówno zachodnich, jak i chińskich. Wiadomo, że Yunnan reprezentowały przynajmniej dwa słynne dania: yunnańska szynka gotowana na parze z yunnańskim kozim serem, a także kurzy rosół gotowany w garnku parowym
Następnego dnia królowa pojechała w Zachodnie Góry, żeby zwiedzić Świątynię Huating, opłynęła łódką Jezioro Dian, a także zawitała do Parku Wielkiego Widoku, w którym zasadziła trzy krzewy różane (niestety, nie dotrwały do dziś). Na Uniwersytecie Etnicznym dostała w prezencie bajski strój ludowy, a jej małżonek - fletogruszkę. W dalszej części wizyty zostali jeszcze obdarowani pionami do weiqi czyli go, a także - obowiązkowo! - herbatą. 
Niektórzy kunmińczycy do dziś opowiadają z dumą, że pierwszym obcokrajowcem, jakiego na oczy widzieli, była sama królowa. Inni, w tym ZB, opowiadają przede wszystkim o tym, jak to wszystkie wysokie budynki wokół wspomnianego hotelu obstawione były policją. Inni, zwłaszcza okoliczni wieśniacy, dzielą się okołokrólewską anegdotką. Otóż żeby królowej nie raził widok kunmińskiej nędzy budowlanej (pamiętajmy, że wtedy kunmińczycy nadal używali do budowy suszonych cegieł na bazie trawy lub włosów, a warunki mieszkaniowo-sanitarne były "takie se"), ubogie domostwa na trasie przejazdu królowej zostały pobielone wapnem. W związku z czym wieśniacy przechrzcili królową Elżbietę 伊丽莎白 Yīlìshābái, co jest zwykłym "tłumaczeniem" fonetycznym, na wymawiane bardzo podobnie 一律刷白 yīlǜshuābái, co znaczy dokładnie "wszystko wymalować na biało". Inni z kolei opowiadają, jak to czarodziejskim sposobem po wizycie królowej rozpoczęły się prace nad pierwszą yunnańską autostradą, będącą drogą łączącą Kunming z Kamiennym Lasem. Królowa chciała bardzo pojechać do Kamiennego Lasu, ale drogi były tak przerażające, że wizyta w Shilin nie doszła do skutku. Ponoć wyjeżdżając zostawiła w Yunnanie ciężki mieszek, który znacząco przyspieszył rozpoczęcie budowy nowej drogi. 
Ku mojemu wielkiemu zdumieniu w czeluściach internetu znalazłam skrót z królewskiej wizyty w Kunmingu:
   
Jeśli chcecie jeszcze poczytać, tutaj artykuł po angielsku, a tutaj parę zdjęć.

2024-04-14

Chinese Memories

Ostatnio trafiam zupełnie niespodzianie na rozmaite ciekawostki muzyczne. Tym razem na pieśni inspirowane chińską muzyką i poezją. Ale! Prawdziwą chińską muzyką, nie tylko wyobrażeniami o niej! Przed Wami Chińskie wspomnienia Johana Famaeya.
   

2024-04-10

Do wszystkich chłopców, których kochałam

Jenny Han jest bestsellerową autorką powieści dla młodzieży. Jej książki są tak lubiane, że aż ekranizuje je Netflix. 
To, że ich nie lubię, może oznaczać wiele rzeczy. Może jestem już na takie książki za stara? Tylko... ja nadal lubię pełnokrwiste książki dla młodzieży (dylogia Leigh Bardugo o wronach i kanciarzach, miodzio!). Więc może realia mieszanki koreańsko-amerykańskiej w małym miasteczku w Stanach są mi za mało znane? A może to? A może tamto?
Im dłużej się zastanawiam nad tym, dlaczego właściwie tej książki nie polubiłam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że to przez główną bohaterkę. Która jest - moim zdaniem, oczywiście! - głupia, dziecinna, naiwna, ale chyba przede wszystkim NUDNA, ale najgorsze, że... wcale się na przestrzeni tej książki nie rozwija. 
Na inne wady mogłabym przymknąć oko, ale nudna główna bohaterka?... Brrr.
PS. Książka jest napisana fajnym językiem; czyta się szybko i przyjemnie, więc jeśli nie będziecie mieć reakcji alergicznej na główną bohaterkę, to może Wam się spodoba?